Relacja z podróży do Japonii vol. IV

20.05.2015 – CZĘŚĆ IV – Ostatni dzień w Tokio

Ostatni pełny dzień w Tokio poświęciliśmy na zwiedzenie nowoczesnej strony tego miasta – sztucznej wyspy Odaiba. Wybudowana w połowie XIX wieku, jako fortyfikacja, przez wieki znacznie zmieniła swoje przeznaczenie. Dziś to dzielnica mieszkalno-rozrywka, na której młodzi Japończycy lubią spędzać ciepłe popołudnia.Zanim jednak dotarliśmy na Odaibę, wstąpiliśmy do pobliskiego parku, który i tak był po drodze. Był to strzał w dziesiątkę, bo park był zachwycający. Była to oaza spokoju wciśnięta w gąszcz wielkiego miasta. Można było się tu wyciszyć i odpocząć od zgiełku miasta. Zachwycała nie tylko pięknie zadbana flora, ale także fauna, której przedstawicielami były żółwie, ryby, czaple czy dzikie koty.

Japońskim mikrusem na Odaibę

Zanim udaliśmy się na przystanek autobusowy zahaczyliśmy o sklep i kupiliśmy do jedzenia bułki ze spaghetti 🙂 Kolejna niesamowita rzecz, na która można się natknąć w Japonii. Kiedy dotarliśmy na przystanek niewielki ogonek Japończyków już stał grzecznie czekając na przyjazd autobusu. Przyjechał niewielki dwudrzwiowy mikrus, miał bardzo gęsto umieszczone fotele. Dla osoby z Europy o przeciętnym wzroście zmieszczenie się w nie to stanowiło nie lada wyczyn. Na domiar złego, sama szerokość krzesełek pozostawiała wiele do życzenia – albo dla dwójki dzieci, albo dla jednej potężnej osoby. No cóż, takie są japońskie standardy 😉

Pogawędka z robotem

Budynek muzeum Miraikan jest bardzo nowoczesny, w środku można znaleźć najnowsze nowinki technologiczne z zakresu robotyki. Dotarliśmy do wielu ciekawych eksponatów m.in. minimalistycznych humanoidów, ogromnej Kuli Ziemskiej przedstawiającej aktualną pogodę na świecie czy słynnego robota Asimo. Kto był ciekawy, mógł też „zamieszkać” w mieście przyszłości z 2050 roku oraz obejrzeć kapsuły, w których mieszkali  astronauci w kosmosie. Możemy także zauważyć maleńki polski akcent – na tablicy wypisane są wszystkie osoby, które były w przestrzeni kosmicznej, w tym Mirosław Hermaszewski.


Selfie z Gundamem

Kolejnym punktem na wyspie był ponad 18 metrowy robot z serii anime – Gundam. Świetnie wpisuje się w futurystyczną i nowoczesną wizję tego miejsca. Podobnie jest z siedzibą Juji TV,  jednej z największych stacji telewizyjnych w Japonii, której budynek zachwyca swoim kształtem i nowoczesnością. Centrum handlowe, które również się tu mieści, wewnątrz nie różniło się wiele od naszych europejskich. Knajpki oferowały amerykańsko-europejski styl gastronomii, od fastfoodów typu mcdonald po włoskie pizze. Nas to nie satysfakcjonowało, więc w sklepie spożywczym zakupiliśmy japońskie piwo i zestawy bento, żeby zjeść przy zachodzie słońca na plaży. Była to super decyzja!

Pozdrowienia z Nowego Yorku czy z Rzymu?

Po zjedzeniu powoli spacerowaliśmy w kierunku słynnej na cały świat Statuy Wolności. A właściwie jej repliki w mniejszym wydaniu. Dodatkowo, na rzece można było obserwować kolorowe łódeczki, na których pływały wycieczki szkolne. Na tle mostu Rainbow Bridge tworzyły niezapomnianą panoramę. Postanowiliśmy wracać na piechotę do hotelu. Pogoda była ciepła a miasto słynie ze swojego bezpieczeństwa. Aglomerację Tokio zamieszkuje ok. 35 milionów mieszkańców. Jednak, to na co zwróciliśmy uwagę, to fakt, że po zmroku robi się dosyć pusto, jak na taką ilość ludzi.

Po przejściu paru kilometrów zaszliśmy do centrum handlowego. Jego wnętrze stylizowane było na starożytny Rzym! W środku były fontanny z rzeźbami, bardzo uboga imitacja Fontanny di Trevi oraz Usta Prawdy. Całość zwieńczona była niebiesko-białym kiczowatym firmamentem – tak Japończycy widzą Włochy? Mimo wszystko udało nam się znaleźć atrakcje. Niemałej rozrywki dostarczył nam ekran z witryny sklepu ślubnego, który przebierał nas w różne eleganckie stroje (wtedy hit, dziś popularne i u nas). Oprócz tego odwiedziliśmy sklep z zabawkami postaci z anime. Rzeczą, która najbardziej nas urzekła, a zarazem zadziwiła była postać jajka o nazwie Gudetama. Zamysł kreskówki to kilkudziesięciu sekundowe filmiki z żółtkiem (leżący pan jajko) w roli głównej. Dziwne acz, jak to mówią Japończycy, kawaii (urocze, słodkie).

Bubble football, czemu nie? 🙂

Idąc w gąszczu wieżowców zauważyliśmy z daleka jupitery świetlne. Zainteresowani podeszliśmy do sztucznotrawiastych boisk, na których grupka Japończyków grała w bubble football. Nie pierwszy raz spotkaliśmy się z tą dyscypliną sportową, więc jakiegoś wielkiego zdziwienia nie było – tym bardziej, że byliśmy w Japonii, a tu jak wiadomo, wszystko jest możliwe 🙂 Japończycy zobaczywszy na trybunach dwójkę gaijinów (z jap. obcokrajowiec) bez wahania zaprosili nas do wspólnej gry! Dwa pięciominutowe mecze skończyły się niestety porażką mojej drużyny (Kena kibicowała dzielnie robiąc masę zdjęć), ale i tak zabawa była świetna! Mimo lekkiego zmęczenia postanowiliśmy, że idziemy tak długo w kierunku domu aż zabraknie nam sił. Jak się później okazało kolejne 8 km pokonaliśmy do końca na piechotę! Poniżej nasza mapka Endomondo z całego dnia.


Z Tokio powoli się żegnamy. W planie została nam jeszcze zielona herbata oraz sławetny targ rybny. Żeby poczuć prawdziwy klimat trzeba na niego przyjechać o wschodzie słońca. Czy udało nam się to osiągnąć? Zapraszamy do naszej następnej relacji. Tym razem oprócz pożegnania z Tokio, zawitamy do kolejnych miast Japonii!

M. i K.

7 uwag do wpisu “Relacja z podróży do Japonii vol. IV

  1. Podróż do Japonii to moje jedno z tych większych marzeń. W najbliższej przyszłości na 100 % bez możliwości realizacji. A dzięki Wam poznaję ten kraj. Nie ma co narzekać, że coś jest nieosiągalne. Trzeba się cieszyć, że są ludzie, którzy pokazują nam nasz piękny, niezmiernie interesujący świat. DZIĘKI !

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz