Słoneczne Stavanger

Wrześniowe weekendy wydają się przedłużeniem lata, dlatego też wybraliśmy się do norweskiej miejscowości słynącej z widowiskowych skał i głębokich fiordów. Po wylądowaniu w Stavenger niemałym zaskoczeniem okazało się podłączenie naszego Wizzairowego Airbusa do rękawa i wyjście bezpośrednio do terminala – taka Norwegia 🙂

Plan zakładał złapanie „stopa” z lotniska do portu, następnie podróż promem i autobusem na parking, skąd zaczyna się kilkukilometrowa trasa na słynną półkę skalną Preikestolen. Na osiągnięcie naszego celu zdecydowaliśmy poświęcić cały dzień, bez pośpiechu, rozkoszując się przepięknymi widokami norweskiej przyrody.

Czytając przed wyjazdem różne opinie na temat łapania „stopa” byłem pozytywnie nastawiony do tej formy transportu, bo podobno mało samochodów, ale za to chętnie się zatrzymują i pomagają w pokonaniu drogi. Nasz niepokój budziła natomiast prognoza pogody, która na różnych portalach pokazywała na sobotę albo lekki deszcz i masę ciemnych chmur, albo wielką burzę z piorunami.

W praktyce wszystko okazało się jednak nieco inne. Po wyjściu z lotniska nie dość, że pogoda była idealna – piękne słońce za lekkimi chmurkami, to jeszcze drogą 509 jechała masa samochodów. Niestety, większość nawet jeśli była pusta bardzo niechętnie się zatrzymywała, a na nasze machania odpowiadali albo uśmiechem, albo odmachiwaniem (zupełnie jakby nie widzieli nigdy autostopowiczów). My jednak dzielnie szliśmy wzdłuż drogi i szukaliśmy następnej okazji. Wreszcie, jakieś 1,5km od lotniska, udało nam się złapać życzliwego kierowcę, który okazał się być Polakiem! Dzięki niemu dostaliśmy się pod sam port, w którym kupiliśmy bilety na prom i autobus w dwie strony za 250 NOK.

W drodze na Preikestolen

Z parkingu, skąd zaczyna się szlak na Preikestolen, ruszyliśmy około 12. Cała trasa ma około 3,8 km i jest dobrze przystosowana dla turystów, których jest na prawdę dużo. Średnio co 100 m można zaobserwować obok szlaku tabliczki informujące ile kilometrów już przeszliśmy, a ile jeszcze przed nami. Wzdłuż szlaku przygotowanych jest nawet kilka stolików, przy których można odpocząć i np. zjeść drugie śniadanie. Wchodząc coraz wyżej mogliśmy obserwować zmieniający się widok fiordu Lysefjord. W końcu po około dwugodzinnej wędrówce ukazał nam się klif Preikestolen. Przy tak wspaniałej pogodzie widoczność była znakomita, a widoki po prostu nie do opisania! Na samej ambonie było bardzo dużo ludzi, co stwarzało potencjalne niebezpieczeństwo nieumyślnego upadku w przepaść. Każdy naturalnie chciał sobie zrobić zdjęcie na samej krawędzi w coraz bardziej wymyślnej pozie. Nieco większych wrażeń można doświadczyć wchodząc na skały obok. Widok Preikestolen na tle fiordu zupełnie jak z pocztówki!

Wybierając drogę powrotną nic nie wskazywało na to, że będzie ona  trudniejsza. Możliwe, że po prostu zgubiliśmy szlak. Na początku szliśmy prostą drogą w dół po dość łagodnym zboczu, ale potem gdy doszliśmy do dwumetrowych wyrw skalnych zaczęliśmy się zastanawiać, czy to aby na pewno dobra droga. Nie bardzo chciało nam się wracać pod górkę i szukać szlaku, więc spróbowaliśmy swoich sił i wspólnie udało nam się jakoś zejść. Momentami było naprawdę hardkorowo 🙂

Małe piwko za 40 zł? Bardzo proszę!

Norwegia słynie z wysokich cen i polityki antyalkoholowej. Tak więc połączenie obu tematów powoduje wielki szok i niedowierzanie, kiedy przeciętny Polak chce wejść do zwykłego baru i zamówić najtańsze piwo. Okazało się, że takie małe piwo (u nich 0,3l) kosztuje 79 NOK ok. 36 zł, więc wybiliśmy sobie ten szalony pomysł z głowy. Na piwo ze sklepu też nie było co liczyć ponieważ sprzedaż alkoholu zakończyła się o godz. 15 w soboty, a w niedzielę jest zupełny zakaz.

Nocleg też nie należał do najtańszych, ale z pomocą Airbnb (link do Airbnb i gratis 100zł na start) udało się obniżyć nieco koszta!

Plan na niedzielę – najpiękniejsza plaża w Europie? 🙂            

Zdecydowaliśmy się na spacer po mieście. Będąc w Stavanger wszyscy jadą nad fiordy – ale warto też przejść się po uliczkach miasta. Jest ono bowiem bardzo urokliwe. Małe uliczki z białymi domkami sprawiały wrażenie niczym z bajki.

Następnie ruszyliśmy piechotą w stronę plaży i tym samym lotniska. Zaczęliśmy łapać „stopa” i podobnie jak dnia poprzedniego reakcje na nasze machania nie przynosiły większych rezultatów. Wreszcie zatrzymał się samochód. Bardzo miła Norweżka podwiozła nas prawie pod samo lotnisko, skąd w 20 min doszliśmy na plażę.

Wyczytane w Internecie opinie wcale nie były na wyrost. Plaża była piękna. Biały, drobny piasek, czysta, choć zimna woda i zielone wydmy zachęcały do spędzenia tu chwili. Pogoda sprzyjała kitesurferom. Było wietrznie, ale mimo to nie mogliśmy sobie odmówić przechadzki brzegiem Morza Północnego. Co ciekawe, woda wydawała się nam cieplejsza od wody w Bałtyku 🙂

Dla zainteresowanych plan miasta w PDF do pobrania: Plan miasta Stavanger

M i K

18 uwag do wpisu “Słoneczne Stavanger

    • Ogólnie ceny produktów spożywczych dla przeciętnego Polaka wydają się bardzo wysokie. Bułka to nie wydatek paru groszy ale paru złotych, tak samo z owocami i warzywami. Co polecam, to pasty rybne czy inne przetwory z ryb, bo jak na tamtejsze ceny wychodzą w miarę ok 🙂
      Jeżeli mówimy o noclegach, to hotele/hostele są bardzo drogie i my wynajęliśmy pokój przez portal airbnb (więc dzięki temu poza pokojem z łazienką mieliśmy do dyspozycji kuchnię – i mogliśmy sobie zjeść ciepły posiłek oraz śniadanie korzystając z urządzeń w mieszkaniu). Polecam zarejestrować się na airbnb przez ten link http://www.airbnb.pl to na start przy pierwszej rezerwacji dostaniesz 100zł 🙂
      K. i M.

      Polubienie

  1. Kocham Norwegię, a szczególnie Stavanger i Preikestolen. Jakiś czas temu opisywałem na swoim blogu moja samotną podróż, w której sam lot kosztował mnie zaledwie 8 zł w obie strony z Warszawy. Tak, dokładnie 8 zł. Żeby było ciekawiej, zabrałem w bagaż podręczny namiot, w którym miałem przyjemności spać, z resztą dosłownie kilkaset metrów od schroniska, który widać na zdjęciu głównym tej relacji. Było cudownie i chętnie to powtórzę 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Wspaniała opcja! My też raczej z tych lowcostowych 😉 i pewnie kiedyś do Norwegii wrócimy! Zostało nam przecież sporo do zobaczenia. Lofoty, zorza polarna, ale najpierw pewnie Trolltunga!
      Właśnie wszedłem na Twój blog i jestem pod wrażeniem nie tylko wyjazdów i zebranych wspomnień, ale również dizajnu strony! 🙂
      M.

      Polubienie

  2. Te widoki są po prostu niesamowite. Zapierają dech w piersiach. I jeszcze te domki.
    Bardzo spodobał mi się pomysł z tabliczkami, ile przeszliśmy i ile przed nami. Wielokrotnie brakowało mi tego w różnych miejscach, a muszę przyznać, że dobrze działa motywacyjnie.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Nie wiem dlaczego, ale dla mnie Norwegia jest miejscem na tyle „odległym”, że jeszcze ani razu nie postarałam się tam polecieć. Lekko zniechęcają mnie ceny (w szczególności piwa, o którym piszesz, a które uwielbiam próbować), chociaż widziałam masę tanich biletów 🙂 Twoja galeria jednak zachęca do takiej wycieczki 🙂

    Polubienie

  4. Niesamowite zdjęcia! Warto się wybrać do Norwegii, nawet jeśli jest tam drogo. Ja byłam z rodzicami, ale na pewno jeszcze się wybiorę na własną rękę. Pewnie też licząc na autostop. Ale na Polaków zawsze można liczyć! Mnie kiedyś polski tirowiec zawiózł z Berlina aż do Amsterdamu!

    Polubienie

  5. Zakochałam się w norweskich widokach już jakiś czas temu i od razu wpisałam Norwegię na listę miejsc, które muszę odwiedzić. Mam nadzieję, że kiedyś się uda 🙂 Kadry z trasy na Preikestolen przecudowne!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Almost Paradise Anuluj pisanie odpowiedzi