Lizbona – stolica odkrywców

4 godziny w Wizzairze

Wylot z Warszawy do Lizbony mieliśmy zaplanowany na godzinę 21:30. Według rozkładu na miejscu mieliśmy być 40 min po północy czasu lokalnego, a to oznaczało, że w samolocie węgierskiego przewoźnika Wizzair mieliśmy spędzić ponad 4 godziny. Nie napawało to optymizmem, ale warto było przemęczyć się w samolocie, żeby później przeżyć i zobaczyć to co miało nas czekać 🙂

Plan na sobotę – kraniec Europy

IMG_4481Pierwszym punktem na naszej drodze ku krańcowi Europy było miasteczko Sintra – powiew najlepszych czasów Portugalii! Po drobnych problemach z parkowaniem (małe, wąskie, górzyste uliczki i milion samochodów) zaczęliśmy zwiedzanie od wypicia czekoladowego kieliszka Ginji – typowego dla regionu likieru wiśniowego. Następnie skierowaliśmy się do Quinta da Regaleira – przepiękny pałacyk z kompleksem parków, kapliczek, wieżyczek i tuneli. Przemierzając podziemnymi szlakami doszliśmy w końcu do najbardziej wyczekiwanej atrakcji – Studni Wtajemniczenia (inaczej zwaną też Studnią Inicjacji lub odwróconą wieżą), która składa się z 9 kondygnacji i jest głęboka na 27 metrów.

IMG_4554.jpg

Z Quinta da Regaleira na przylądek Cabo da Roca (najbardziej wysunięta kontynentalna część Europy na zachód) jedzie się ok. 40 min krętymi i wąskimi drogami. Widok zapierał dech w piersiach! Ponieważ było jeszcze widno, postanowiliśmy zawrócić na plażę Praia da Adraga i złapać zachodzące słońce. Ostatki dogaszanego słońca oglądaliśmy przy obelisku na Cabo da Roca.

IMG_4583

IMG_4653.jpg

Czarna świnia i zielone wino

IMG_4752.jpg

W knajpce przy Nova do Carvalho postanowiliśmy zjeść kolacje. Popularne w Portugalii są stoliki wieloosobowe i dosiadanie się do nieznajomych. Ma to swój urok. Dzięki temu dwie przemiłe Portugalki, pomogły nam z wyborem lokalnych dań -m.in. mięso z porco preto, czyli czarnej świni iberyjskiej, podane z czipsami ręcznie robionymi i ryżem. Pyszna sprawa, warto spróbować!

Niedziela pod znakiem Azulejos i Pasteis de Nata

Bardzo fajną opcją jest śniadanie na mieście. W Lizbonie jest całe mnóstwo małych kawiarenek ze stolikami porozstawianymi na dworze (nawet w styczniu!) – można zjeść w nich coś pysznego, wypić sok ze świeżych owoców i delektować się atmosferą miasta. Po śniadaniu wpadliśmy do cukierni. Wzięliśmy coś na „chybił trafił”, ale niestety wybór nie był trafny – ciastko okazało się być bardzo jajeczne i słodkie zarazem – raczej niezbyt smaczne, a po kilku gryzach, po prostu niesmaczne 😉

W drodze do Muzeum Azulejos, czyli Narodowego Muzeum Kafli, mogliśmy podziwiać wiele ciekawych budynków i miejsc. I tak mieliśmy okazję mijać między innymi dworzec kolejowy Rossio, łuk ulicy Augusta, czy Praça do Comércio. Wejście na wystawę kosztuje 5€. W muzeum można znaleźć historię powstawania płytek, różne tekstury oraz wiele ciekawych kompozycji. Po wyjściu poszliśmy na autobus 728, którym dojechaliśmy do dzielnicy Belém.

IMG_4818.jpg

YDXJ0856.jpg

Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy w Belém to udaliśmy się do słynnej kawiarni Pastéis de Belém. Z zewnątrz wydaje się bardzo małą, kilkustolikową kawiarenką. Jednak, gdy wejdzie się do środka, w głąb kawiarni, okazuje się, że jest tam ogromna sala, a nawet kilka sal, na co najmniej 75 stolików. Zamówiliśmy słynne Pastéis de Nata (dla Polaka po prostu ciastko z denata 🙂 ), czyli ciastka jajeczne serwowane tutaj od 1837 roku! Posypane dodatkowo cynamonem są niesamowicie pyszne 🙂

IMG_4842.jpg

Czasy żeglarzy i odkrywców

Kolejnym punktem naszego spaceru był Pomnik Odkrywców. Na szczycie monumentu, 56 metrów nad ziemią, znajduje się taras widokowy (bilety 4€), z którego my nie skorzystaliśmy przez doskwierający wiatr. Pomnik ten został wybudowany w 500-letnią rocznicę śmierci księcia Henryka Żeglarza, który widnieje na samym przedzie betonowej karaweli. Zaraz za nim plasuje się kilku innych, bardziej lub mniej znanych żeglarzy, m. in.: Vasco da Gama, czy Ferdynand Magellan. W oddali widać most łączący Lizbonę z Almadą, który wyglądem przypomina Golden Gate z San Francisco.

DCIM101MEDIA

Następną atrakcją turystyczną był Torre de Belém. Wieża wybudowana w stylu mauretańskim pełniąca rolę strażniczą, a z czasem orientacyjną dla przypływających żeglarzy. Wieża od wewnątrz wygląda równie imponująco co z zewnątrz. Warto tam wejść i przekonać się samemu, bo cena nie należy do wygórowanych – za bilet studencki zapłaciliśmy 6€.

IMG_4866

Fado pełne emocji!

Być w Portugalii i nie posłuchać Fado, to jak być w Paryżu i nie zobaczyć wieży Eiffla. Lizbona uznana jest za kolebkę fado, więc gdzie jak nie tutaj zagłębić się w ten gatunek. Fado polega na wyśpiewaniu swoich historii życiowych, miłosnych w sposób nostalgiczny i mocny. Jedni uważają, że to zwykłe jęki, a inni uznają to za prawdziwą sztukę. Niemniej jednak warto wybrać się do jednej z knajpek na Alfamie (najstarszej części miasta) i samemu wyrobić sobie zdanie. Lokal, na który trafiliśmy nazywał się Pastel do Fado i znajdował się 5 min piechotą od Katedry Sé (www.pasteldofado.com). Nie dość, że wstęp był za darmo, to jedzenie i alkohol były wyśmienite.

IMG_4896.jpg

Po emocjach związanych z Fado, udaliśmy się do lokalnego baru na portugalskiego drinka – testowaliśmy wódkę o smaku ciastek Pastéis de Nata oraz Caipirinę (drink –bardziej brazylijski niż portugalski, w którego w skład wchodzi wódka robiona z trzciny cukrowej- cachaça).

20160110_003812

Zamek św. Jerzego i zielone oliwki

Podobnie jak poprzedniego dnia, śniadanie zjedliśmy na dworze. Wąskimi uliczkami doszliśmy na skwerek przy ulicy Largo do Intendente Pina Manique. Bardzo urokliwe miejsce z przepięknie zdobionymi kamienicami. Siedząc, jedząc i rozmawiając czuliśmy się zupełnie jak miejscowi. Przemierzając tymi malutkimi uliczkami mogliśmy zaobserwować w niektórych zaułkach pranie, które w styczniu suszyło się na dworze. Naszym planem było dojście do  zamku św. Jerzego. Wejście dla dorosłych 8,5€. Tym razem zrezygnowaliśmy z wejścia, więc obeszliśmy tylko zamek dookoła i poszliśmy na pobliski taras widokowy. Z tarasu rozpościerał się piękny widok na całe miasto.

IMG_4959

Wieczór spędziliśmy na placu do Comércio przy schodach Cais das Colunas. Wszystko w iście portugalskim klimacie z oliwkami i zielonym winem w ręku! Zachód słońca nad rzeką Tag powinien być obowiązkowym punktem każdego kto odwiedza Lizbonę 🙂

M. i K.

IMG_5022.jpg

Galeria z wyjazdu:

19 uwag do wpisu “Lizbona – stolica odkrywców

  1. Zdecydowanie warto sie przemeczyc w ciasnym samolocie. Kurcze, tylu znajomych juz mi opowiadalo ze jest tam tak fajnie, chyba sama sie w koncu skusze! Udalo wam sie upolowac jakies tanie loty czy normalnie tez sa dostepne w ludzkiej cenie?

    Polubienie

    • Bilety kupowaliśmy ze 2-3 miesiące przed planowanym wylotem i była to raczej okazja (ok. 270 zł od osoby) ze względu na mało turystyczny miesiąc – styczeń. Wiem, że bilety na wiosenno/letnie miesiące bywają niestety droższe. Ale warto śledzić różne promocje 🙂
      K.

      Polubienie

  2. Sporo znajomych ostatnio bardzo zachwala Portugalię, jesteśmy już prawie-prawie zdecydowani , zwłaszcza po zimie , kiedy tych ciemności człowiek ma już dość . A ciasteczko-babeczki są rewelacyjne, jedliśmy je masami w Macao , dawnej w końcu portugalskiej kolonii. Pycha 🙂
    pozdr
    bm
    …………………………………..
    https://bigmarkk.wordpress.com/

    Polubienie

  3. Chodzi za nami Lizbona już od kilku lat 🙂 Po przeczytaniu posta i obejrzeniu zdjęć ma się ochotę rezerwować bilet tu i teraz 😀 Nie wiedziałam o Torre de Belém – wygląda zjawiskowo! Dzięki śliczne za podzielenie się info i motywację do przynajmniej weekendowego wypadu 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz